Widzę, bo Jezus mnie dotknął i uzdrowił

Nazywam się Basia Witkowska, jestem żoną i matką dwóch wspaniałych córeczek Weroniki i Wiktorii. Mieszkam w Wiązownie i należę do tej społeczności.

3 lata temu a nawet dużo, dużo wcześniej moje życie było puste i smutne bez miłości ponieważ nie wierzyłam w Boga oraz że Jezus Żyje oraz w Miłość Bożą. Byłam zła i obrażona na cały świat, że w moim życiu dzieją się różne złe rzeczy np. że córeczka jest chora, że w pracy mi nie wychodzi, że zostałam oszukana. Obwiniałam tym wszystkich: moją rodzinę, przyjaciół oraz moich Klientów. Nie potrafiłam cieszyć się z małych rzeczy i przyjąć każdego dnia jako dobry, tylko że znowu coś złego się wydarzy. Frustracja we mnie narastała to tego stopnia, że odcięłam się kontaktów z rodziną,  przyjaciółmi. Czułam się oszukana przez wszystkich a przede wszystkim przez moją siostrę cioteczną oraz przez moich Klientów z pracy. Powiedziałam sobie, że nigdy im tego nie wybaczę.

Czytaj dalej

Oddaję Ci siebie i to dzieciątko

Witam moi kochani pragnę się podzielić swoim świadectwem, na razie pisemnie, dlatego że nie wiem, czy będę w stanie zrobić to na Wieczorze Uwielbienia. Zaraz wyjaśnię dlaczego.

W ubiegłym roku na wieczorze uwielbienia, gdy Witek prowadził modlitwę padły słowa prorocze dotyczące dziecka. Od trzech lat staraliśmy się z mężem i bez żadnego zastanowienia, gdy usłyszałam słowa przyjęłam i podziękowałam, za parę dni zrobiłam test i okazało się, że jestem w ciąży. Chwała Panu!!! Wielka radość. Z każdym się dzieliłam tym piękny cudem, które Pan uczynił. Razem z tą łaską, otrzymałam też łaskę zaufania Panu we wszystko co dotyczy mojego życia, dostałam łaskę pokoju, radości, wierzyłam głęboko, że Pan jest ze mną.

W 12 tygodniu okazało się, że pęcherzyk jest pusty nie ma zarodka! Tak jak mówiłam Zaufałam Panu i cokolwiek się stanie wierzyłam, że On będzie ze mną. Wróciłam do domu zrobiłam co w mojej mocy, poprosiłam o modlitwę wstawienniczą i oddałam to Jezusowi. Powiedziałam „Panie oddaję Ci Siebie i to dzieciątko, cokolwiek zadecydujesz niech tak się stanie”, nie zaprzeczam że liczyłam na cud! Ale to nie był ten moment. Za kilka dni trafiłam do szpitala z krwawieniem, poroniłam. Męczyłam się całą dobę, ponieważ miałam wybór, albo poddać się zabiegowi, albo samoistnie urodzić. W tę noc tak bardzo cierpiałam, ofiarowałam swój ból i cierpienie Panu w intencji grzeszników. Czytaj dalej

Dziękuję Bogu, że nauczył mnie wybaczać

Moje dzieciństwo nie było łatwym dzieciństwem. Kłótnie, wrzaski, awantury, alkohol. Jako mała dziewczynka miałam żal do mamy, że nie zostawiła taty. Myślałam, że życie bez Niego będzie łatwiejsze i lżejsze. Kładąc się wieczorem spać, oczekiwałam w jakim stanie dziś wróci. Czy to będzie spokojna, przespana noc ? – czy wręcz przeciwnie. Często myślałam jak by dobrze było aby dziś nie wrócił na noc, żeby nigdy już nie wrócił, żeby coś mu się stało, najlepiej aby umarł. Gdy byłam starsza zaczęłam rozumieć pewne rzeczy i problemy jakie dzieją się w moim domu. Postanowiłam, że gdy założę własną rodzinę, moje dzieci nigdy nie doznają takiego bólu i cierpienia co ja.
Poznałam męża, mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Pewnego dnia córka zwróciła mi uwagę, że za każdym razem gdy przyjeżdżają dziadkowie dla babci jestem miła, troskliwa, opiekuńcza a dla dziadka wręcz przeciwnie: krzyczę, nie potrafię spokojnie rozmawiać, nie potrafię wypić z nim herbaty przy stole. Pomyślałam, że ma rację. Nigdy nie mówiłam dzieciom o moim dzieciństwie. Zawsze wymagałam aby jednakowo traktowali i szanowali dziadków. Wydawało mi się, że wybaczyłam mojemu tacie. Ale się myliłam. Za każdym razem gdy się spotykaliśmy, wracało moje dzieciństwo: ból, żal, cierpienie, nienawiść. To uczucie bardzo mi przeszkadzało, męczyło mnie. Z drugiej strony tłumaczyłam sobie, że jest to normalne i ludzkie, ponieważ w dzieciństwie zostałam skrzywdzona. Czytaj dalej

Szczęśliwa mama

Historia jakich wiele. Plany na przyszłość ślub, dzieci itd. Szczęście nie trwało długo. Po kilku miesiącach bezowocnych starań nie mogłam zajść w ciążę. Lekarz, badania… okazało się że mogą być problemy.

W maju zeszłego roku byłam sfrustrowaną kobietą która co chwilę biegała do lekarza i jak z zegarkiem w ręku czekała na „ten” moment. Dwa dni przed Bożym Ciałem była kolejną wizyta. Pan ordynator stwierdził z pełnym przekonaniem, że tym razem nic z tego nie będzie. I wtedy nadszedł Wieczór Uwielbienia. Na modlitwie z Witkiem Wilkiem w głowie miałam tyle myśli. Z jednej strony słowa lekarza z drugiej to wielkie pragnienie bycia mamą.

Modliłam się i wierzyłam, że zostanę wysłuchana. Dwa tygodnie później zobaczyłam upragnione 2 kreski na teście ciążowym. Teraz jestem mamą. Bóg działa wielkie rzeczy. Wystarczy zaufać i zawierzyć mu swoje życie.